środa, 19 lutego 2014

Rozdział 3 : Pocałunek

Trzydzieści minut przed północą Rob zaparkował swojego czarnego jeepa cherokee  na podjeździe  klubu Up and Down.W czasie  czternastu godzin poprzedzających nasz  przyjazd zdążyłam przebiec 5 kilometrów , kupić nowy telefon i torebkę a także wytłumaczyć rodzicom jak zgubiłam telefon.Zgodnie z wersją którą oni znali wczoraj wieczorem nigdzie nie wychodziłam a telefon zgubiłam podczas porannego biegu.Nigdy nie mówiłam ich o moich nocnych eskapadach.Zgadzali się tylko wtedy ,jeżeli impreza trwała tylko do 10 i nie było na nie alkoholu.Nigdy nie byłam na takiej imprezie.Wolałam ich oszukiwać  , wyrywać się nocami i wracać nad ranem.To fakt nie byłam grzeczną dziewczynką i nie zamierzałam nią być.Dziś  tak jak zwykle pożegnałam się z rodzicami około 22.Mama przyszła równo o  22:30 , podeszła i pocałowała mnie w czoło a potem wróciła do sypialni.O 23 rodzice już spali pogrążeni w głębokim śnie.Zapaliłam nocną lampkę.Prawie kończyłam się malować gdy mój telefon zaczął nucić ciuchutko piosenkę BMTH .To był znak ,Rob i Lili już  na mnie czekali.Ostatni raz przejrzałam się w lustrze.Miałam  na sobie czarną  sukienkę , nie była ona krótka za to miała głęboki dekold. Na nogach miałam moje ulubione czarne szpilki.Oprócz tego wyprostowałam włosy , namalowałam kreski na powiekach i podkreśliłam usta czerwoną szminką .Był to mój tradycyjny trik aby wyglądać na starsza.Na wszelki wypadek spakowałam jeszcze fałszywy dowód tożsamość który dodawał mi kilka lat.W końcu byłam gotowa.Wyszłam z domu tylnymi drzwi i cichutko przeszła przez podjazd trzymając się  blisko drzew.Po przeciwnej stronie  ulicy czekali już Rob i Lili. Dojechaliśmy na miejsce  , Rob zaparkował i ruszyliśmy w kierunku klubu.Przed klubem było mnóstwo osób głównie nastolatek w przykrótkich spódniczkach z podrobionymi dowodami tożsamości.Jesteś taka sama jak one - pomyślałam i natychmiast cofnęłam tą myśl.Nie była jak one , nie ćpała , nie upijałam się w szwak i nie traciłam dziewictwa  w pobliskich toaletach. W końcu weszliśmy do środka i od razu uderzył nas zapach potu oraz głośna muzyka.Od razu  było widać , że był to klub młodzieżowy.Był zupełnie inny niż te do których chodziłam z Jo .Z głośników leciała głośnio piosenka Rihanny a co drugie osobnik miał tu  około 15 lat.Po lewej stał bar , naprzeciwko była mała scena a przed nią parkiet.Bo bokach parkietu  stały wciśnięte boksy.Lili i Rob poszli zając miejsca a ja podeszłam  do baru.
-Trzy razy  Bianco Martini - powiedziałam do barmany który  nie poprosił o dowód tylko od razu wydał mi zamówione drinki.
-Ależ pani jest niepełnoletnia pani Night-odezwał się  głos za moimi plecami.Obróciłam się i ujrzałam Jacka jak zwykle w czerni.Jack   podsunął sobie stołek barowy i usiadł  na nim tak blisko , że niemal stykaliśmy się kolanami.
-I kto mówi - powiedziałam głosem pełnym jadu.
-Ja w przeciwieństwie do ciebie jest pełnoletni.
Powiedział to z taką poważną miną , że od razu się roześmiałam .
- A więc  przyszłaś  posłuchać mojego zespołu ? Uwierz mi jesteśmy tak kiepscy że nawet trzy martini temu nie zaradzą -powiedział i oparł  rękę na poręczy mojego krzesła.Odsunęłam się  gwałtownie .
-Przyszłam ci oddać bluzę a teraz przepraszam muszą  iść przyjaciele na mnie czekają - odepchnęłam jego rękę , wzięła szklanki i szybkim krokiem ruszyłam w kierunku  boksów.Nie poszedł za mną.
-Zamówiłam nam martini , barmana nawet nie chciała dowodu a tak przy okazji spotkałam Jacka więc wypijemy i zaraz się stąd  zwijamy.
-Oszalałaś ! - krzyknęła Lili -Muzyka jest niezła drinki zresztą też , nie mam nic przeciwko aby spędzić tu dziś wieczór. Jęknęłam głośnio i już miałam zamiar zaprotestować gdy odezwał się Rob.
-Okej rozejm!-krzyknął i uniósł dłonie  na znak kapitulacji.Zostaniemy tu godzinkę a  potem pojedziemy do K10 dobra?
Westchnęłam ale już nic nie powiedziałam.Przez pewien czas było nawet dobrze.Muzyka była znośna , drinki świetne a co najlepsze nie spotkałam już Jacka.Gdy tylko nasze szklanki zostały opróżnione rola kelnera została powierzona mnie.Szłam właśnie w stronę baru gdy wpadłam na kogoś.
-Sorry-wybełkotałam i ...spojrzałam w oczy Jackowi.
-Znowu się spotykamy ma belle Luna -powiedział z szelmowskim uśmiechem.I wtedy go ujrzałam.Stał jakieś kilka metrów ode mnie i opierał się  o perkusje ustawioną na scenie.Miał na sobie czarną podartą koszule  , która uwydatniała jego mięśnie i czarne obicisłe rurki oraz swój najlepsze uśmiech.Jego tatuaże wiły się i błyszczały w świetle reflektorów.Joe.Mój Joe który zaledwie dzień wcześniej  całował się z jakąś blondynką w  kiblu.Opierał się o perkusje i przyglądał się każdej dziewczynie w sali.Nagle spojrzał prosto  NA MNIE.Wiedziona intuicją chwyciła Jacka za ramie i pociągnęłam w stronę parkietu.
-Zatańcz ze mną  -wybełkotałam oblewając się rumieńcami.Jack zaśmiał się cichutko starał się go jednak ignorować.
-Świetnie tańczysz bella - powiedział i zmierzył mnie wzorkiem a ja  zarumieniłam się jeszcze bardziej.
-Lata praktyki - odpowiedziałam i podniosłam ręce kręcą przy tym zalotnie biodrami.-Wiesz jak się bywa w klubach co weekend nabiera się doświadczeń.
-Czemu to robisz Luna ?-spytał  , nie zdążyłam  mu jednak odpowiedzieć gdyż znowu zauważyłam Jo idącego w naszym kierunku.
-Obejmij mnie - powiedziałam do Jacka mając nadziej , że to będzie wystarczjący sygnał  dla wścibskiego byłego .Jack  objął mnie  a ja wtuliłam twarz w jego ramie.Było mi zaskakująca dobrze.Jack pachniał miętą i jakąś egzotyczną przyprawą.Poczułam motylki w brzuchu a mój puls przyspieszył. Byliśmy tylko ja i on tańcząc przytuleni do siebie .Jack trzymał mnie z całych sił lekko muskając ustami  moje ucho przy każdym kroku.
-Luna nie mogę uwierzyć że cie widzę.
Czar prysł  a ja odskoczyłam od Jacka po to aby  stanąć twarzą w twarz z Jo.
-Cześć Joe jak tam numerek w kibelku - warknęłam. Głos mi lekko zadrżał.
-Ej kotku spokojnie  , postawie ci drinki , pogadamy tak jak dawniej.
-O ile mi się wydaje zerwaliśmy Jo  , wczoraj nie pamiętasz ?
-Pamiętam ale myślałam....
-Co myślałeś ?
- Że wiesz nie mówisz tego serio wczoraj byłaś trochę podpita.
-Może i trochę byłam podpita ale  wszystko pamiętam Jo.
-Wypad  stąd Joe  - warknął Jack wtrącając się do rozmowy.
-Nikt cię nie prosił  o zdanie Jack - mój głos nie brzmiał tak ostro jak chciałam.W głowie mi szumiało ,byłam wściekła nie wiedziałam jednak na kogo.Poczułam rosnące zdenerwowanie ręce zaczęły mi się pocić a oddech stawał się nie równy.Rzuciłam chłopakom  moje spojrzenie wściekłego chiwawy i ruszyłam w kierunku boksów mając nadzieje , że  ich zgubie w tym tłumie.Oboje wołali moje imię   , jednak  nie obchodziło mnie to  .Wróciłam do boksu ,nie zastałam ani Roba ani Lili.Zrezygnowana usiadłam i schowała twarz w dłoniach.
-Yyy ty jesteś Luna? - powiedział ktoś głęboki męskim barytonem .Podniosłam głowę , naprzeciwko  mnie usadowiło się dwóch chłopaków.Jeden z nich   miał  burze brązowych włosów  , wyrazistą szczękę , piękne usta , grube brwi oraz porażającą niebieskie oczy.Drugi miał czarne  proste włosy oraz czarne oczy bacznie obserwujące każdy mój ruch.
-Jestem Cuba a to mój kolega Oliver - chłopak miał  bardzo dziwny akcent.-Mamy dla ciebie wiadomość od Jacka-powiedział i podał mi małą karteczkę. Były na niej tylko trzy słowa : zaplecze , 5 min , bella napisane ładnym  pochyłym pismem.Jeżeli chcesz ze mną pogadać sam przyjdź - pomyślałam .Zmieniłam jednak zdanie gdy kilka boksów dalej ujrzałam Jo całującego  się z jakąś dziewczyną - tym razem platynową blondynką z różowymi pasemkami.Poczułam zimną obręcz zaciskająca się naokoło mojego serca .Wstałam szybko i odeszłam  od chłopaków bez pożegnani , nie chciałam żeby widzieli moje łzy.Choć wcześniej  nie planowałam spotkać się z Jackiem teraz pragnęłam tego bardziej niż czegokolwiek.Wiedziałam że tylko on uleczy moje złamane serce. Minęłam scenę i skręciłam w lewo.Zobaczyłam wielkie napis Zaplecze namalowany na czwartych drzwiach od strony sceny.W środku panowała egipska ciemność , nagle jednak ktoś włączył światła i goła żarówka wisząca na bladym suficie rozświetliła mrok Od razu wiedziałam że to on.Niewiele myślac  rzuciła mu się  w objęcia. Objął mnie i ucałował ustami czubek  mojej głowy.Słowa wylewały się ze mnie same nawet ich nie kontrolowałam.Opowiedziałam mu o wszystkim , o rozstaniu , o  pocałunku  ,o bólu.
-Spójrz na mnie Luna -powiedział.Podniosłam głowę , jego oczy świeciły bardziej niż kiedykolwiek.
-Joe będzie się smarzył w piekle za to co ci zrobił-rzekł a ja pokręciłam głową.
-Nie zasługuję  na to Jack  to moja wina.
-Nie mów tak bella- odpowiedział i zrobił coś czego nigdy by się nie spodziewała a mianowicie  pocałował mnie.Z początku delikatnie odwzajemniłam jego pocałunek , potem jednak przygwoździłam go do ściany i zaczęłam namietnię całować.Warknął , naprawdę warknął i mocniej mnie pocałował a motyle w moim brzuchu zaczęły tańczyć salse. Nagle jednak oderwał się ode mnie gwałtownie.
-Odejdź - powiedział nie patrząc mu w oczy.-Nie jestem facetem dla ciebie.
-Co !- wrzasnęłam czując narastający gniew . -Najpierw mnie całujesz a potem każesz odejść ?! Myślisz , ze jestem jak  tamte dziewczyny!?-wskazałam ręką drzwi.-Faceci , wszyscy jesteś tacy sami - teraz już nie krzyczałam tylko darłam się w niebo głos.-Mam was wszystkich dosyć-zamilkłam ale tylko po to aby wziąść zamach i  uderzyć Jacka w policzek.Złapał mnie jednak za nadgarstek boleśnie go wykręcając.
-Jestem niebezpieczny rozumiesz , zabijam ludzi ! - krzyknął.
-Puść mnie - pisnęłam a on puścił mnie.
-Odjedź  - powiedział a ja go posłuchała , wyszłam z zaplecza nie oglądając się za siebie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

I'm at the edge of the world
Where do I go from here?
Do I disappear?
Edge of the world
Should I sink or swim?
Or simply disappear?



2 komentarze:

  1. kilka literówek sie wkradło, ale tak to opowiadanie bardzo mi się podoba :)
    super piszesz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo niestety literówka to moje drugie imię :3

      Usuń