piątek, 7 lutego 2014

Prolog : To koniec

Biegłam..
Nienawidziłam biegać.Nienawidziłam tego uczucie duszenia się  i  bólu . Teraz jednak biegłam.Uciekałam , uciekałam przed uczuciami , przed wspomnieniami.Moje stopy raz po raz dotykały ziemi.Podeszwy moich glanów zatapiały się w błocie.Biegłam tak długo , aż zaczęłam się dusić. Przeklinałam w myślach moją astmę  i ciężkie buty od których bolały mnie stopy.Stanęłam  i rozejrzałam się . Byłam  na jednej z wielu bocznych uliczek w podupadłej dzielnicy.Ulica oświetlana była tylko jedną marną lampą i światłami pobliskiego taniego pubu.Ruszyła powoli ulicą delektując się kroplami deszczu które obmywały moje ciało.Ignorowałam zimno i dziwny głos w głowie który mówił mi , że powinnam zawrócić.Nagle  z pobliskiego pubu wyszło trzech mężczyzn.Zeszłam z  ulica i szłam przy obdartych budynkach starając się wtopić w ich ściany. Ponieważ byłam osobą o obniżonej koordynacji ruchowej oczywiście poślizgnęłam się i wpadłam w stertę śmieci.Faceci przed pubem byliby chyba głusi gdyby tego nie usłyszeli więc oczywiście odwróci się w moją stronę.Jeden z nich krzyknął:
-O paczcie kogo my tu  mamy ! Dziewczynka chce się pobawić .
I wtedy cała  trójka ruszyła PROSTO na mnie.Wstałam i zawróciłam czując narastające przerażenie.Noc , pijani mężczyźni i młoda dziewczyna to nie najlepsze połączenie.Przyspieszyłam a  imprezowicze zrobili to samo.Byli coraz bliżej , postanowiłam biec.Biegłam nie zwracając uwagi na ból w piersi .Niestety oni też biegli i byli coraz bliżej .Pobudzona adrenaliną biegłam jeszcze szybciej , nagle zdałam sobie sprawę że im nie ucieknę.Wbiegłam więc w jakąś wąską uliczkę mając nadzieje , że ich zgubie.Uliczka zdawała się ciągnąc  bez końca.Niemal czułam  oddech mężczyzn . Nagle czyjaś ręka zacisnęła  się na moim ramieniu.Wyrwałam się.Puściłam się sprintem przed siebie . Uliczka skończyła się.Myślałam , że zobaczę  przed sobą światła ulicy nie widziałam niestety nic oprócz lasu.Czyjaś ręka znowu zacisnęła się na moim ramieniu a ja nie maiłam już siły żeby się wyrwać .Jeden z mężczyzn przygwoździł mnie do ściany.Słyszałam jego  śmiech .Czułam jego oddech przesiąknięty alkoholem.Słyszałam jak jego koledzy kłócą się kto dotknie mnie jako drugi .Łzy napłynęły mi do oczu.Po raz pierwszy czułam czym jest strach.Nie był on tym co się czuje po obejrzeniu  naprawdę strasznego horroru.O nie ten strach był o wiele gorszy.Ten strach sprawiał że nie widziałam  wyraźnie.Ten strasz sprawiał , że zapierało mi dech w piersiach a ręce trzęsły się tak ,  że nie mogłam ich opanować . Mężczyzna ,mocniej przgwoździł mnie do ściany i powiedział:
-Teraz się pobawimy.
To koniec pomyślałam , nie chciałam tego widzieć , nie chciałam tego czuć , nie chciałam tu być . Zamknęłam oczy mając nadzieję  ,  że nagle zniknę  ,  wyparuje jak łzy na moich policzkach.Ostatnią rzeczą jaką zobaczyłam przed zamknięciem oczu  była czarna postać biegnąca w moim kierunku.


Fate has it's tricky ways of throwing something in front of you that you never expected.


2 komentarze:

  1. Droga Kara Sawako, domyślam się, że piszesz opowiadanie, ale wybacz nie mogę go na razie przeczytać. Piszę swoją "powieść" i nie chcę aby coś z Twojego tekstu nieświadomie znalazło się w moim tekście. Pozdrawiam Cię ciepło :) Mam jednak nadzieję, że będzie w niej coś pozytywnego i kolorowo-romantycznego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Droga Sawako ilość błędów mnie zdumiewa.Przeczytałam wszystkie twoje późniejsze rozdziały i sądzę, że powinnaś się udać do specjalisty od dysortografii. A przecinki! Och po prostu nie mam słów! Chyba jesteś imprezową dziewczyną, bo przecinki bawią się jak szalone w twojej opowieści i chyba są pijane bo znajdują się w złych miejscach. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń