piątek, 21 marca 2014

Rozdział 5 :Szpital

  Obudziło  mnie rytmiczne tykanie zegara. Wkurzona przewróciłam się na drugi bok . I wtedy to się stało. Przypomniałam sobie , że przecież nie mam w pokoju zegarka. Wstałam gwałtownie , po chwili jednak opadłam z powrotem na łóżko przyciągnięta  jakąś dziwną siłą.Coś zaczęło  irytująca głośno pikać.Otworzyłam powieki które ciążyły mi jak kawałki ołowiu i rozejrzałam się.Znajdowałam się w szpitalu.Ściany były przerażająco białe , czuć było zapach środków dezynfekujących  ,  byłam przywiązana do łóżka plątaniną kabli a coś cały czas uporczywie pikało .Zegar cały czas chodził i tykał.Nieustannie. Nienawidziłam szpitali. Nienawidziłam tego zapachu i świadomości że zaledwie kilka oddziałów dalej ludzi umierali otoczeni białymi ścianami i zapachem śmierci.Nie mogłam wytrzymać w tym miejscu ani chwili dłużej.Dostałam ataku klaustrofobi choć pomieszczenie w którym się znajdowałam było naprawdę duże. Przyleciała pielęgniarka zaniepokojona coraz szybszym i głośniejszym pikaniem aparatury.Spojrzała na mnie wijącą się nieszczęśliwie na łóżku i zawołała doktora.A przynajmniej ja myślałam , że to był doktor bo ten ktoś miał na imię Doorie. Zamiast doktora ujrzałam czarnowłosą przerażoną kobietę.Była piękna ,miała cudne niebieskie oczy i ciało modelki .Za nią stał   blond włosy mężczyzna o zielonych oczach.
-Kochanie?-kobieta nachyliła się nade mną.
-Kim pani jest -spytałam słabym głosem.Kobieta się rozpłakała.Chciałam ją pocieszyć ale nie miałam jak.Zjawił się doktor.
-Widzę , że pacjentka się już obudziła.Annie proszę podać pacjentowi lek uspokajający troszeczkę nam się zdenerwowała.
-Doktorze ona nas nie pamięta -powiedziała kobieta łamiącym się głosem.Zjawiła się Annie która wstrzyknęła coś do kroplówki wiszącej nad moją głową  po kilku sekundach moje przerażenie minęło,poczułam się śpiąca ale tylko troszeczkę.
-To amnezja pourazowa jak pacjentka odpocznie dowiemy się jak duża.
-Czy to jej minie ? - zapytała blond włosy mężczyzna.
-Wszystko zależy od  tego jak bardzo rozwinięta jest amnezja , jeżeli pacjentka po obudzeniu nie będzie nic pamiętać możemy mówić o najgorszym.Kobieta pisnęła a mnie powoli zaczęła ogarniać błoga ciemność.
-Luna mamusia cie kocha i tatuś też cie kocha niezależnie od wszystkiego - powiedziała czarnowłosa piękność a mnie ogarnęła  ciemność.
Spałam dobre 6 godzin a gdy się obudziłam nic za bardzo się nie zmieniło.Kobieta płakała jeszcze bardziej , cały czas gadała o jakiej Lunie , mężczyzna patrzał na mnie z cierpieniem w oczach a wszyscy w szpitalu zadawali mi dziwne pytania na które zwyczajnie nie znała odpowiedzi.Gdy w końcu dali mi spokój zostałam sama i przez reszta dnia gapiłam się przez okno.Co godzinne przez malutki park przechodził strażnik a co dwie lekarze wychodzili na papierosa.Spałam pogrążona w śnie bez snów gdy obudził mnie czyjś głos.
-Luna wstawaj ciołku, Luna - głos był bardzo piskliwy .Czemu w moim pokoju jet jakieś dziecko ? Pomyślałam i otworzyłam oczy.Nad moją twarzą pochylały się dwie twarze.Jedna w kształcie serca z malutkim noskiem i wielkimi oczami patrzała na mnie zdziwiona .Jej dziwne różowe włosy łakotały mnie po twarzy.Druga twarz trochę mnie przeraziła.Była wielka , przystojna i miała strasznie dużooo kolczyków na twarzy.
-Nawet nie wiesz ile musieliśmy się namęczyć żeby tu przyjść .Nie chcieli nas wpuścić , a twoja matka cały czas płakała.Jak się czujesz?-twarz w kształcie serca gadała jak najęta.
-Dobrze -odpowiedziałam niepewnie- ale kim wy jesteście i kim jest Luna.
-Luna to ty głuptaku padło ci na mózg czy co ? Nie poznajesz nas?To na pewne przez te sterydy.
-Przepraszam ale ja was nie znam i nie jestem Luna.
-W takim razie kim jesteś ? - po raz pierwszy odezwała się twarz z kolczykami.
-Nie wiem- powiedziałam szczerze.
-Boże ona niczego nie pamięta , to dlatego jej matka płakała - pisnęła twarz w kształcie serca-Luna musisz nas pamiętać to ja Lili a to jest Rob jesteśmy twoimi przyjaciółmi pamiętasz ?Znamy się od dawna.
-Ja.... nie znam was proszę idź już musieliście się pomylić.-Miała pustkę w głowie która mnie przerażała , głowa mnie strasznie bolała ta Lili czy jak jej tam cały czas gadała.Przez cały dzień ludzie pytali mnie o coś o czym nie miałam pojęcia.Wszyscy tylko krzyczeli  na mnie i płakali podawali się za moich rodziców , przyjaciół.Miałam tego dosyć.
-Idźcie już stąd!-krzyknęłam.Lili i Rob spojrzeli na mnie zdziwieni.Nic nie powiedzieli .Po policzku twarzy w kształcie serca -Lili spłynęła pojedyńcza łza.Odeszli , a ja zasnęłam.Dni mijały.Każdy dzień był taki sam jak poprzedni.Tysiące pytań,badań i łez.Noce były moim wybawienie ponieważ w nocy nikt nie przychodzi.Panowała cisza przerywana tylko  tykaniem zegara i pikaniem aparatury.Do czasu.Tej nocy gdy się obudziłam jak zwykle panowała cisza.Czułam , że ktoś na mnie patrzy.Wstałam i rozejrzałam się.Ktoś stał  tam koło drzwi.
-Kto tam ?-spytałam głośno , na tyle głośno na ile pozwalało mi moje spierzchnięte gardło.
-Cii - powiedziała postać  ,w ułamku sekundy znalazła się koło mnie. Przyjrzałam się jej przez księżycowe światło wpadające do pokoju.Był to chłopak o rozwichrzonych czarnych włosa , pięknych rysach twarzy i czarny oczach które lśniły w księżycowy blasku.
-Ciichutko-powiedział chłopak , przytulił mnie , pachniał tak znajomo , mięta i jakąś egzotyczną przyprawą.W końcu poczułam się bezpieczna.Chłopak pocałował mnie.Jego ciepłe wargi doyknęły moich.Odezwały się motyle w moim brzuchu które od tylu dni były uśpione.Mogłabym umrzeć w tych ramionach.Mogłabym nawet pójść do piekła , byleby tylko one były przy mnie na zawsze.Po chwili ogarnęła mnie ciemność.
Znowu się obudziłam.Ale tym razem wszystko pamiętałam.Wszystko do ostatniego wspomnienia , zapachu i dźwięku. Lekarze mówią , że to cud.Wszystko dzięki Jacekowi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I won't let you be the death of me,
No, I refuse to let you bring me down. (Bring me down!)
I won't let you make me out to be,
The one who's in the wrong.
And i've lost my mind before!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz